wtorek, 21 maja 2019

Charlize w oparach - recenzja "Niedobrani"

"Niedobrani" 2019, reż. Jonathan Levine

Znalezione obrazy dla zapytania long shot 2019

Trzeba mieć wielką wyobraźnię i być przy tym niezłym ryzykantem, aby w ogóle pomyśleć o tym by połaczyć na ekranie Setha Rogena i boską Charlize Theron... w parę. Ta dwójka pozornie pasuje do siebie jak siodło do byka. Twórcy "Sąsiadów" udowodnili jednak, że można tego dokonać. Mało tego! Udowodnili, że można przy tym całkowicie kupić takiego konia jak ja - kręcącego nosem na głupawe amerykańskie komedie.

Film Jonathana Levine'a to taka odwrócona historia Kopciuszka przedstawionego tym razem w fullcapie i z jointem w kieszeni - Fred Flarsky jest idealistą, wojującym z systemem i korporacjami luzakiem i dziennikarzem, który stracił pracę, za zbyt ostre dopiekanie "złolom". Ona? Kandydująca na prezydenta, przepiękna, dystyngowana i uwielbiana przez wszystkich kobieta, której czas dnia  jest wyliczony co do minuty. Abyście bardziej pojęli - babka ucina sobie drzemki z otwartymi oczami i stosuje metody uspokajania się zadzierżgnięte z marynarki wojennej. Co może połaczyć tych dwóch ludzi? Pozornie nic. No może oprócz tego, że ona w wieku 16 lat była jego niańką, a on jako 13-letni chłopak z kompleksami się w niej kochał. Tyle jeżeli chodzi o fabułę, więcej nie zdradzam, bo będę spoilerował. Pisząc te słowa aż sam zachodzę w głowę jak te dwa światy udało się połączyć Levine'owi. Cytując klasyka: "Jak do tego doszło? Nie wiem.".  Uwierzcie mi jednak, że tak się stało. I to bez wielkiego zgrzytu i sztuczności. Cała zasługa w tym boskiej Charlize, bo to jej rola była najtrudniejsza - o ile Rogen nalezy do tego typu facetów, co marzą o kobiecie pokroju Theron, to w drugą stronę mechanizm ten zazwyczaj nie działa. A pomiędzy bohaterami zachodzi prawdziwa chemia. Aktorka jak zwykle udowodniła klasę i pokazała, ze nie ma dla niej trudnej roli. Rogen jest tu zwyczajnie sobą, ale Theron musiała się wznieść poza standard, aby być przekonującą w tak niekomfortowej dla siebie roli.

To nic, że mnóstwo tutaj naiwności, czasem rubasznego humoru rodem z filmów o chłopakach jarajacych trawkę (z których Rogen zresztą się wywodzi), kiedy całość naprawdę kupuje się bez mrugnięcia okiem. Jest tutaj na przemian śmiesznie, wzruszająco i emocjonująco. Śmieszność wychodzi oczywiście na pierwszy plan, ale o dziwo nie ejst to ujma. Scenariusz przypomina ten żywcem wyjęty z "Notting Hill", ale w wersji 2.0. Nie przeszkadza to jednak zupełnie, bo jest i tak świeżo. Jedyne czego mi zabrakło, to jakichś ciekawych, dobrze zarysowanych postaci drugoplanowych, bo jak wiadomo, tego typu filmu powinny żyć drugim planem (patrz wspomniane "Notting Hill" i genialny Spike, czy też siostra głównego bohatera). Wybaczam jednak wszystko ze względu na duet Rogen & Theron. Dodatkowo jest tutaj tyle popkulturowych smaczków, dyskusji na temat bieżącego kina, seriali i mojego klimatu, że bania mała.

Jeżeli macie ochotę głośno się pośmiać, to śmiało idźcie na "Niedobranych". Były momenty ( i nie wiem czy to dobrzeo mnie świadczy), kiedy rżałem jako koń do owsa. Jeżeli chcecie zobaczyć przawdziwą, pełnokrwistą komedię romantyczną, to również śmiało pędźcie na "Niedobranych". Jest to dla mnie prawdziwe zaskoczenie roku i pomimo naiwności, niedociągnięć (niepotrzebne moralizowanie i narzucanie postaw pod koniec), gwarantuję, że będziecie dobrze się bawić.

Końska ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz